Tym razem wybierzemy się daleko, bardzo daleko... chyba najdalej, gdzie dotychczas byłem. Miejsce, o którym chcę opowiedzieć, leży na pograniczu stanów Oregon i Washington niedaleko zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej.
| Wodospad Multnomah Falls |
| Rzeka Kolumbia w Górach Kaskadowych (ta większa woda). Warto zwrócić uwagę na widoczny fragment autostrady, żeby uświadomić sobie jej szerokość... |
| Wodospad Multnomah Falls |
Multnomah Falls to właściwie dwa wodospady o wysokości 165 m (górny) i 21 m (dolny). Dla porównania - największy polski wodospad (Wielka Siklawa w Dolinie Roztoki w Tatrach) ma wysokość progu około 65-70 m, (zależnie od tego, jak mierzyć...). Woda spadająca z takiej wysokości rozpryskuje się, tworząc specyficzny, wilgotny mikroklimat. Na pniach okolicznych drzew (głównie daglezji) rosną nie tylko mchy, ale i paprocie.
Widoczny na zdjęciu romantyczny mostek nosi nazwę Mostku Bensona, od Simona Bensona, amerykańskiego przedsiębiorcy norweskiego pochodzenia, który sfinansował budowę tego mostku w roku 1914.
| Mostek Bensona |
| Widok z Mostku Bensona |
Podchodząc ścieżką wyżej, pośród daglezjowego lasu (daglezje nierzadko mają tu obwód sześć metrów w pierśnicy...), trafimy do kolejnych wodospadów. Nie tak spektakularnych, ale też nie pozbawionych uroku.
| Weiserdanger Falls |
| Ecola Falls |
| Widok ze zboczy wąwozu na rzekę Kolumbię i pokryty śniegiem wulkan St Helens. |