piątek, 13 lutego 2015

Wodospady wąwozu Kolumbii

Post z dedykacją dla Asi-Joanny, która niestrudzenie namawia mnie, abym coś dodał na blog; no, i namówiła ;-)

Tym razem wybierzemy się daleko, bardzo daleko... chyba najdalej, gdzie dotychczas byłem. Miejsce, o którym chcę opowiedzieć, leży na pograniczu stanów Oregon i Washington niedaleko zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej.
Wodospad Multnomah Falls
  W tamtym rejonie u ujścia rzeki Wiliamette do rzeki Kolumbii właśnie, leży miasto Portland. Na wschód od niego rozciąga się długi i szeroki łańcuch Gór Kaskadowych (Cascade Range - możliwe, ze nazwa pochodzi właśnie od wodospadów, których jest tam całe mnóstwo). Zbudowane są one w dużej mierze ze skał magmowych, oraz pokrywających je skał osadowych. Wulkanizm w Górach Kaskadowych jest ciągle żywy, o czym świadczy np. aktywnosć wulkanu Mount St Helens, który ostatnio wybuchł w 1980 roku, a także wypluł trochę lawy (sporo trochę...) w latach 2004-2008. Góry Kaskadowe są bowiem miejscem, gdzie niewielka Płyta Juan de Fuca wciska się pod Płytę Północnoamerykańską - nie może być tam zatem spokojnie...

Rzeka Kolumbia w Górach Kaskadowych (ta większa woda). Warto zwrócić uwagę na widoczny fragment autostrady, żeby uświadomić sobie jej szerokość...
Rzeka Kolumbia przepływa przez Góry Kaskadowe Wąwozem Kolumbii (Columbia Gorge), głęboko wciętym obniżeniem przecinającym łańcuch górski ze wschodu na zachód. Do tego obniżenia spływają liczne strumienie, które, ze względu na dużą różnicę poziomów, tworzą wodospady. Najbardziej znany wodospad to Multnomah Falls.
Wodospad Multnomah Falls

Multnomah Falls to właściwie dwa wodospady o wysokości 165 m (górny) i 21 m (dolny). Dla porównania - największy polski wodospad (Wielka Siklawa w Dolinie Roztoki w Tatrach) ma wysokość progu około 65-70 m, (zależnie od tego, jak mierzyć...). Woda spadająca z takiej wysokości rozpryskuje się, tworząc specyficzny, wilgotny mikroklimat. Na pniach okolicznych drzew (głównie daglezji) rosną nie tylko mchy, ale i paprocie.
Widoczny na zdjęciu romantyczny mostek nosi nazwę Mostku Bensona, od Simona Bensona, amerykańskiego przedsiębiorcy norweskiego pochodzenia, który sfinansował budowę tego mostku w roku 1914.
Mostek Bensona
Widok z Mostku Bensona
Widoczny na powyższym zdjęciu (w dolnej części) spory kamulec spadł 4 września 1995 z wysokości 70 m, powodując powstanie dwudziestometrowego rozprysku. Uatrakcyjnił on, tym samym, sesję ślubną, która akurat odbywała się na mostku ;-) 9 stycznia 2014 roku mostek miał mniej szczęścia - spadający kamień tym razem poważnie go uszkodził. Przejście przez mostek od tego czasu jest zamknięte przez Forest Service. Powyższe zdjęcia pochodzą z września 2013 roku. Miałem szczęście...
Podchodząc ścieżką wyżej, pośród daglezjowego lasu (daglezje nierzadko mają tu obwód sześć metrów w pierśnicy...), trafimy do kolejnych wodospadów. Nie tak spektakularnych, ale też nie pozbawionych uroku.
Weiserdanger Falls

Ecola Falls

Widok ze zboczy wąwozu na rzekę Kolumbię i pokryty śniegiem wulkan St Helens.
Jak dotrzeć: Jesteśmy w USA, więc komunikacja publiczna po prostu nie istnieje. Można wypożyczyć samochód w Portland i kierować się Historyczną Autostradą Rzeki Kolumbii (Historic Columbia River Highway), zwracając uwagę na drogowskazy, które w pewnym momencie zaprowadzą nas do parkingu nieopodal Multnomah Falls. Można też, tak jak ja zrobiłem, wynająć taksówkę. Tanie to nie jest, ale w końcu...





2 komentarze:

  1. Mostek nadaje temu miejscu klimat, chociaż patrząc na całość wygląda jakby z otworu gębowego wysuwał wielki jęzor.
    Dzięki za dedykację. Wreszcie mam jakąś i na dodatek w związku z pięknym miejscem.
    No, a teraz Ty mnie pogoń ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny krajobraz. Ten most nadaje temu dzikiemu środowisku ślad człowieka. Patrząc na tą dziką przyrodę nasuwa się stwierdzenie, czy nie warto dbać o nasze naturalne środowisko? Nie lepiej mieć czystą wodę w rzekach i świeże powietrze?

    OdpowiedzUsuń